Art. 229. § 1. Wstępnym badaniom lekarskim, podlegają: 1) osoby przyjmowane do pracy, Badani wstępne powinny się odbyć w pierwszym dniu przyjmowania do pracy w godzinach pracy. Za badania płaci wyłącznie pracodawca. Na zaświadczeniu lekarskim lekarz wypisuje datę następnego badania- czyli badania okresowego. Marlena przyznaje, że straciła serce do pracy w gastronomii. Po wszystkim na jednej z grup skupiających pracowników gastronomii w mediach społecznościowych napisała: "Ludzie, zacznijmy się szanować. Mam coraz bardziej dość wracając po rozmowach o pracę". Wygląd pracowników obsługi powinien być ściśle związany z charakterem lokalu. Inne będą wymagania co do wyglądu barmana w hipsterskiej kawiarni, a inne wobec kelnera w restauracji typu fine dining. Kluczem jest znajomość klienteli i jej oczekiwań – przecież obsługa zatrudniona jest w lokalu dla wygody gościa i to on powinien Co więcej, pracownicy z branży gastronomii i zakwaterowania nie mieli wielu możliwości uniknięcia przebranżowienia. Praca zdalna, która mogłaby uchronić przed zmianą zawodu, w ich przypadku nie była możliwa, co pokazują dane GUS. W ubiegłym roku niecałe 2 proc. pracowników restauracji czy hoteli wykonywało pracę na odległość. Niektórzy twierdzą, że nie da się stworzyć normalnych warunków pracy w gastronomii, więc należy akceptować to co jest. Dodatkowo twierdzą czasami, że jak takie knajpy splajtują, zmniejszy się liczba miejsc pracy. Że lepiej pracować za grosze, za nielegalne stawki, niż wcale! Z taką mentalnością, nie zajdziemy daleko. Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Fot.: Materiały prasowe Rational Od kilku lat obraz jest ten sam: w branży hotelarskiej brakuje odpowiednich pracowników. Praktykantów jest bardzo mało, wielu pracowników nie wraca po pandemii, znaleźli inną pracę lub lepsze godziny pracy. Jednocześnie goście oczekują czegoś wyjątkowego: wyjątkowej obsługi, wyjątkowego jedzenia. Nie jest łatwo zrównoważyć wszystkie wymagania. Byłoby to jednak wykonalne pod jednym warunkiem: projekty kuchni wymagają ponownego przemyślenia. Oczywiście budowanie zespołu, wynagrodzenie za wyniki i nowe modele czasu pracy znajdują się na szczycie listy życzeń każdego pracownika. Ale należy również wziąć pod uwagę wyposażenie kuchni, aby stworzyć lepsze warunki pracy. „Zwłaszcza, gdy profesjonalna kuchnia działa od dłuższego czasu, mogą występować pewne zaległości inwestycyjne”, mówi Bartosz Murawski, Dyrektor ds. kluczowych klientów w RATIONAL, opierając się na własnym doświadczeniu. „W gastronomii urządzenia mogą czasami mieć 20 lat, co utrudnia pracę”. Nie ma nic bardziej atrakcyjnego niż miejsce pracy wyposażone w nowoczesny sprzęt. „Cyfryzacja i automatyzacja są popularne zwłaszcza wśród młodych ludzi”, mówi Bartosz Murawski. Zaleca przyjrzenie się różnym opcjom. Rational ma na przykład iVario Pro, który zastępuje frytownicę, patelnie uchylną lub kocioł warzelny, a dzięki swoim inteligentnym funkcjom przejmuje wiele rutynowych zadań. Urządzenia jednokadziowe mają pojemność 100 lub 150 litrów i są idealnie wyposażone do przygotowywania dużych ilości z zachowaniem stałej jakości. Dzięki potężnej, a jednocześnie precyzyjnej mocy grzewczej, smażenie dużych ilości mięsa nie stanowi problemu. Spadek temperatury jest tak niski, że mięso jest obsmażane, a nie gotowane, jak to zwykle bywa w podobnych urządzeniach. Jednak dla szefa kuchni jest jeszcze bardziej zdecydowana zaleta: iVario przejmuje czasochłonne monitorowanie procesu gotowania. Urządzenie zasygnalizuje, gdy szef kuchni będzie musiał coś obrócić, nalać lub wyjąć. A jednak nic się nie przypala czy przywiera ani nie rozgotowuje. Nawet delikatne potrawy, takie jak risotto czy pudding, nie wymagają prawie żadnej uwagi, co odciąża codzienną pracę i pozostawia wystarczająco dużo czasu na inne, ciekawsze zadania. Fot.: Materiały prasowe Rational Równie imponujące jest rozwiązanie takie jak AutoLift, które automatycznie wyciąga potrawę z płynu do gotowania po upływie czasu gotowania. Makaron al dente, chrupiące warzywa – a wszystko to bez nadzoru. Bartosz Murawski mówi: „Rezultaty są najwyższej klasy i zawsze można je powtórzyć dzięki zaprogramowaniu ścieżek gotowania. Bardziej niezawodne być nie może”. To, co działa na dużą skalę, działa również na małą skalę w iVario: Urządzenia iVario Pro 2-S i 2-XS mają po dwie kadzie, co sprawia, że ich użycie jest jeszcze bardziej elastyczne, ponieważ różne zadania gotowania mogą być wykonywane równolegle. Szczególnie dobrze sprawdzają się w kuchniach restauracyjnych i hotelowych, gdzie zastępują kuchenki, garnki, patelnie i frytownice bez uszczerbku dla jakości żywności. Stwarza to przestrzeń i zwiększa atrakcyjność, zwłaszcza w mniejszych kuchniach restauracyjnych. Wyposażone w tę samą technologię, co te duże, wszystkie modele iVario są równie wydajne: są do 4 razy szybsze i nadal wymagają do 40% mniej energii niż konwencjonalne urządzenia kuchenne. Cyfryzacja nie jest obca iVario. Zwykle wystarczy kilka prostych kroków, aby połączyć go z użytkownikiem za pośrednictwem ConnectedCooking za pomocą smartfona, tabletu i komputera. Następnie programy i przepisy kulinarne mogą być przesyłane, aktualizacje oprogramowania przychodzą automatycznie, a dane HACCP są również zapisywane. „Widzieliśmy wielu szefów kuchni, którzy wolą oglądać nocne gotowanie w kuchni na smartfonie zamiast wieczornego thrillera” – mówi z uśmiechem Bartosz Murawski. Naprawdę nie ma lepszego dowodu na atrakcyjność miejsca pracy. Czas pracy, zgodnie z definicją z kodeksu pracy, jest to czas, w którym pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym wyznaczonym miejscu. W przepisach uregulowano również dokładnie normy czasu pracy. Co do zasady, czas pracy nie może przekraczać 8 h na dobę i 40 h w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy. Za okres rozliczeniowy (w którym sprawdzane jest zachowanie tych norm) przyjmuje się zazwyczaj czas nieprzekraczający 4 miesięcy. Z kolei przez wymiar czasu pracy pracownika rozumie się maksymalną liczbę jednostek czasu ustaloną na dobę, tydzień czy miesiąc, w których to pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy. Co ważne, pracodawca jest zobowiązany prowadzić ewidencję czasu pracy jego pracowników w celu prawidłowego ustalenia ich wynagrodzenia i innych świadczeń. Ewidencję należy udostępnić na żądanie pracownika. Oczywiście powyższa regulacja nie zawsze sprawdzi się w konkretnej, specyficznej branży. Podobnie jest z pracą w gastronomii. Zawód kelnera, kucharza czy szefa kuchni cechuje się tym, że często cykl 8 godzinnej pracy w danym dniu roboczym mógłby okazać się niewystarczający, a na pewno bardzo problematyczny dla właściciela lokalu, czyli pracodawcy. Z tego też powodu możliwe jest korzystanie z różnych systemów czasu pracy. Wyróżniamy następujące systemy czasu pracy: podstawowy, skrócony, przerywany, zadaniowy, praca w ruchu ciągłym, skrócony tydzień, weekendowy i najczęściej stosowany w gastronomii – równoważny. Równoważny czas pracy polega na tym, że pracownik w poszczególnych dniach lub tygodniach pracuje w wydłużonym dobowym czasie pracy, a w innych – w skróconym. W zamian za wydłużony czas pracy niektóre dni mogą być również dniami wolnymi od pracy dla danego pracownika. Pozwala to na zarządzanie systemem pracy odpowiednio do potrzeb dobowych czy sezonowych restauratora. Ilość przepracowanych godzin w przyjętym okresie rozliczeniowym musi jednak zostać zachowana i wynosić 40 h tygodniowo w pięciodniowym tygodniu pracy. Zatem istotą równoważnego czasu pracy jest odmienna regulacja dobowego wymiaru czasu pracy pracowników. Wymiar czasu pracy może być przedłużony ze względu na rodzaj pracy lub jej organizację maksymalnie do 12 h na dobę w okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 1 miesiąca. Jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach okres rozliczeniowy może być wydłużony do 3 miesięcy, 4 miesięcy, a nawet na podstawie odpowiednich porozumień do 12 miesięcy (co właśnie pozwala na zmianę natężenia pracy np. w okresach letnich, a obniżenie w okresach zimowych). Wprowadzenie w danym zakładzie pracy takiego systemu czasu pracy wymaga podjęcia odpowiednich kroków, tak aby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Jest to jednak już temat na oddzielny artykuł. Czy więc w takim systemie pracy nie ma więc godzin nadliczbowych? Czy pracodawca nie będzie zobowiązany do wypłacania dodatku za pracę w godzinach nadliczbowych? Czy w ogóle możliwe jest określenie, która godzina pracy jest godziną nadliczbową? Praca w godzinach nadliczbowych oznacza pracę wykonywaną ponad normy czasu pracy. Tygodniowy czas pracy pracownika łącznie z godzinami nadliczbowymi nie może przekroczyć 48 h w przyjętym okresie rozliczeniowym. Norma ta nie obowiązuje natomiast osób zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy (pracownicy jednoosobowo kierujący zakładem pracy i ich zastępcy, pracownicy wchodzący w skład kolegialnego organu zarządzającego, a także główni księgowi). Co więcej pracownik może przepracować nie więcej niż 150 h nadliczbowych w roku kalendarzowym. Praca w godzinach nadliczbowych możliwa jest jedynie w razie szczególnych potrzeb pracodawcy, a jej wykonywanie jest obowiązkiem pracownika. W godzinach nadliczbowych zakaz pracować mają przede wszystkim młodociani i kobiety w ciąży. Jedynie za zgodą danego pracownika pracować w godzinach nadliczbowych mogą opiekujący się dzieckiem w wieku do 4 lat. Powyższe uregulowania mogą powodować praktyczne trudności w określeniu godzin nadliczbowych w równoważnym systemie czasu pracy. Główne regulacje dotyczą właściwie podstawowego systemu czasu pracy. Jednak przepisy przewidują również, że pracą w godzinach nadliczbowych jest praca wykonywana ponad przedłużony dobowy wymiar czasu pracy. Rozkład czasu pracy pracownika w przedłużonym wymiarze czasu musi przewidywać także skrócony wymiar czasu pracy w poszczególnych dniach, gdyż niezbędne jest zbilansowanie godzin pracy, tak aby nie przekroczyły one 40 h tygodniowo w przyjętym okresie rozliczeniowym. W związku z tym, że zbilansowanie występuje również w równoważnym systemie czasu pracy, taką zasadę stosujemy także w tym wypadku. W odniesieniu do równoważnego systemu czasu pracy, przeważające jest stanowisko, że pracą w godzinach nadliczonych jest jedynie praca w godzinach przekraczających przedłużony wymiar czasu pracy, np. w przypadku 12 godzinnego systemu – dopiero godzina 13 i następne będą godzinami nadliczbowymi. Zgodnie z tym poglądem praca w godzinach przekraczających obniżony dobowy wymiar czasu pracy nie jest pracą w godzinach nadliczbowych, ale podlega zaliczeniu do liczby godzin przepracowanych przez pracownika w okresie rozliczeniowym i w razie przekroczenia okresowej normy czasu pracy powoduje uznanie tej pracy za pracę w godzinach nadliczbowych. Jak to w prawie bywa, spotkać się można także z odmiennym spojrzeniem dotyczącym powyższej kwestii. Za pracę w godzinach nadliczbowych do podstawowego wynagrodzenia należy doliczyć dodatek w wysokości: – 50% wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych wykonywaną w dni powszednie oraz niedziele i święta będące dla pracownika dniami pracy, zgodnie z jego rozkładem pracy lub – 100% wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych przypadających w nocy lub niedziele i święta niebędące dniami pracy pracownika zgodnie z jego rozkładem pracy, a także za pracę w dniu wolnym otrzymanym w zamian za pracę w niedzielę lub w święto. Na wniosek pracownika w zamian za przepracowane godziny nadliczbowe pracodawca może mu udzielić zamiast dodatku za pracę w tych godzinach czas wolny od pracy w wymiarze takim samym, jak przepracowane godziny. Jeżeli czas wolny od pracy przyznany w zamian za pracę w godzinach nadliczbowych wynika z inicjatywy pracodawcy, wówczas musi on być o połowę wyższy niż liczba przepracowanych godzin nadliczbowych. Oczywiście dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych lub czas wolny od pracy przysługuje jedynie zatrudnionym na umowę o pracę. Umowy cywilnoprawne nie są objęte powyższymi regulacjami. Roszczenie o wypłatę dodatku za pracę w godzinach nadliczbowych może stanowić podstawę pozwu cywilnego przeciwko pracodawcy, a także skargi do Państwowej Inspekcji Pracy. Warto jest zadbać o prawidłowe rozliczenia z pracownikami i w ten sposób unikać ewentualnych nieprzyjemności. Nieuczciwe praktyki pracodawców zdecydowanie negatywnie wpływają na ich wizerunek wśród konsumentów. EDYTA DUCHNOWSKA radca prawny Kancelaria Radcy Prawnego Edyta Duchnowska IZABELA WARDASZKO aplikant radcowski fot. STRONA GŁÓWNA HoReCa Rynek pracy HoReCa: Fluktuacja pracowników jedną z największych bolączek gastronomii Autor: Data: 06-02-2017, 12:13 Fluktuacja pracowników to chyba największa bolączka gastronomii. Wielu przychodzi, by szybko zarobić, po czym opuszczają firmę w celu rozwijania się w innej branży. fot. shutterstock – Ograniczenie fluktuacji to jedno z najważniejszych celów każdego działu zasobów ludzkich i każdego menadżera, który chciałby zbudować stały efektywny zespół w swojej restauracji – mówi Piotr Marciniak, specjalista ds. rozwoju i rekrutacji firmie Dominium SA. Czy warto zawodowo zatrzymać się na dłużej w branży gastronomicznej? Jak mówi rozmówca serwisu coraz więcej profesjonalistów (managerów, specjalistów) oraz młodych osób decyduje się świadomie na taką ścieżkę kariery. – Zapewne na te działania mają wpływ optymistyczne prognozy odnośnie ciągłego wzrostu branży gastronomicznej w perspektywie kilku, kilkunastu lat – dodaje Piotr Marciniak. Gastronomia powoli wraca do życia po długich miesiącach lockdownu. Niestety, w dalszej przyszłości, istnieje także scenariusz, że branża ponownie zostanie zamknięta. To wszystko sprawia, że pracownicy gastronomii, którzy z niej odeszli, dość niechętnie rozpatrują możliwość powrotu. Restauracje stanęły więc przed podwójnym wyzwaniem – jak odrobić straty wywołane pandemią oraz zapewnić gościom możliwość skorzystania z kompletnej oferty restauracyjnej. Rozwiązaniem jest z pewnością automatyzacja gastronomii. Z chęcią Ci w tym pomożemy! Automatyzacja gastronomii – co zrobić, jak wchodzi gość? Ciężko wyobrazić sobie restaurację bez kelnera. Niestety w obecnych czasach bardzo trudno jest zatrudnić kogoś – szczególnie wykwalifikowanego. Najlepsi specjaliści swoją pracę mają, a ci mniej doświadczeni często już dawno się przebranżowili i do gastronomii nie chcą wracać. Czy jednak faktycznie kelner jest niezbędny? Wiele zależy od specyfiki samego lokalu. W większości placówek gastronomicznych jest to osoba odpowiedzialna za przyjęcie zamówienia i dostarczenie go do stolika. Nie jest wymagana profesjonalna i kompleksowa obsługa gości. Jak najbardziej więc człowieka mogą zastąpić maszyny. Do procesu zamawiania potraw przygotowaliśmy dwa rozwiązania. Pierwszym z nich jest infokiosk na zamówienie. Gość po wejściu do restauracji podchodzi do urządzenia multimedialnego i wybiera to, co chce akurat zamówić. Taką opcję już dawno wprowadziły największe sieci fast-foodów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić ją również dla barów i restauracji. Taki infokiosk dodatkowo może mieć możliwość: personifikowania zamówienia,dokonania płatności za zamówienie – w tym zapłaty gotówką lub kartą,zaprezentowania oferty specjalnej,dokładnego podania składników, proporcji, kaloryczności. Infokiosk dotykowy Colorato A co dla większych restauracji? Są jednak miejsca, gdzie stosowanie infokiosków nie będzie pozytywnie postrzegane. Należą do nich w szczególności bardziej renomowane i większe restauracje, gdzie obsługa klienta musi zawsze stać na najwyższym poziomie. Ciężko jest uniknąć konieczności zatrudnienia kelnera, ale jego pracę można znacząco zoptymalizować i zmniejszyć, co przełoży się na zmniejszenie kosztów zatrudnienia. Zamiast trzech kelnerów na sali, bez trudu poradzi sobie jeden. Jak to zrobić? Wystarczy zainwestować w stoliki multimedialne! Gość zajmuje swoje miejsce i za pomocą oprogramowania na ekranie dotykowym przy stoliku zamawia to, co chciałby zjeść. Zamówienie od razu jest kierowane na kuchnię. W ten sam sposób może za potrawy zapłacić. To rozwiązanie z pewnością przekona wszystkich gości i znacząco zmniejszy ilość pracy osób zatrudnionych w restauracji. Interaktywny stół dotykowy dla restauracji A co zrobić z przynoszeniem zamówień? Przynoszenie zamówień jest nieco bardziej skomplikowane. Najprostszą metodą jest poproszenie gości, by samodzielnie odbierali dania. W tym celu można postawić wielki monitor wyświetlający numerki lub każdemu zamawiającemu dawać specjalny odbiornik, który poinformuje o tym, że posiłek jest gotowy i czeka na odbiór. Inwestując w stoliki multimedialne, stosowna informacja może zostać na nich wyświetlona. Nie chcąc angażować gości, pozostaje nam zatrudnić kelnera lub… robota. Choć w Polsce takie rozwiązania nie są popularne, to funkcjonują już na Florydzie w USA czy znacznie bliżej nas – w Holandii. Roboty świetnie radzą sobie z pokonywaniem krótkich dystansów i dowożeniem talerzy do wskazanego im punktu. Cena takiego amerykańskiego cudeńka nie jest niska, bo wynosi ponad 30 tysięcy złotych. Z drugiej strony… roboty nie chorują, nie zwalniają się w czasie pandemii oraz nie przenoszą koronawirusa. Wydatek jest jednorazowy. My także mamy Stefana – naszego robota! I choć w restauracji jeszcze nie był, to niewątpliwie miałby na to ochotę! Robot humanoid z włokna szklanego REKLAMA Lockdown rządu PiS wystraszył i zniechęcił ludzi do pracy w gastronomii. Pracowników brakuje, a restauracje i bary próbują szybko znaleźć ludzi do pracy. Za kilka dni na gości powinny otworzyć się restauracje i bary. Jednak restauratorzy zamiast się cieszyć są przerażeni… brakiem pracowników. Jak czytamy na portalu InnPoland, na portal rekrutacyjnych i grupach z ogłoszeniami o pracę zaroiło się od ogłoszeń. Poszukiwani są kelnerzy, kucharze czy bariści. REKLAMA A zainteresowanych wcale tak wielu nie ma. Mało tego, restauratorzy są przerażeni z braku chętnych do pracy. – Sytuacja w branży jest teraz bardzo dziwna – mówi Katarzyna Selenta z firmy Kulinarisk Solutions, zajmującej się doradztwem w obszarze gastronomii. Braki kadrowe dotyczą każdego szczebla: od kelnerów przez szefów kuchni po menedżerów restauracji. Jakby tego było mało, to gastronomia ma być odmrożona w najgorszym okresie. – W okolicy maja zawsze jest ciężko o pracowników, wtedy właśnie pojawiają się atrakcyjne oferty sezonowe. W tym roku nie wiadomo jeszcze co prawda, jak będą wyglądać wakacje, ale oferty pracy i tak się pojawiły – wskazuje Selenta. Poza tym nauka zdalna doprowadziła do tego, że z miast wyjechali studenci, którzy często pracowali w tej branży. Z kolei ograniczenia w podróżowaniu między krajami wycięły pracowników z zagranicy. Wielu pracowników zdecydowała się przebranżowić. – Ludzie poszli pracować na magazynach, znam szefów kuchni, którzy założyli warzywniaki, znam menedżerów, którzy wzięli sobie w ajenctwo Żabki, znam osoby, które poszły pracować na magazyn do Biedronki – wylicza Selenta. Wielu pracowników boi się kolejnego lockdownu po wakacjach, a nowa praca wydaje im się bardziej stabilna. Dlatego szanse na powracających pracowników gastronomii są niewielkie. – W pewnym stopniu gastronomia była oparta na braku umów o pracę, co też odbiło się czkawką pracownikom: bo pracodawcy mieli prawo pożegnać ich z dnia na dzień kiedy zamknięto lokale gastronomiczne – przyznaje Selenta. Źródło: InnPoland REKLAMA

co zamiast pracowników w gastronomii